Creepy Town Wiki
Advertisement

Na statku, ludzie, demony, anioły i takie tam…. Mniejsza, nasi bohaterzy smacznie spali, gdy nagle gwałtowny skręt statku wyrzucił wszystkich z kanap, foteli i puf w pokoju. Strange wylądowała obok Serka i Ins, Vellox i Jack za Lobo, Dizzy przed Nową i Salai, a Wyjca…. Na Macie.

- Ała..moja głowa… - powiedziała Lobo.

- Ugh… kac morderca – powiedziała Ins po czym czknęła.

- Mat, Wyjca ja rozumiem że w ogóle nie macie czasu…. i nie ma momentu żebyście przez chwile byli raaaazem… ale może przestaniecie się całować i zainteresujecie chwilą ? – zapytał sarkastycznie Serek.

Niestety Mat i Wyjca byli zbyt zajęci sobą żeby odpowiedzieć, a co dopiero zareagować, dlatego wszyscy po prostu zostawili ich w spokoju i zaczęli normalną rozmowę.

- Co to było..? – zapytała Vellox, przy okazji łapiąc się za bolącą głowę.

- Upiliście się – powiedział spokojnie Jack i otworzył jedną z puszek Coli.

- A ty ? – spytała jeszcze lekko nieprzytomna Salai.

- A on to niby czym miał się schlać ? Colą ?! – powiedziała Ins.

- To że nie pije alkoholu nie znaczy, że nie umiem się bawić – odparł Jack.

- Jasne, jasne… wmawiaj to sobie – powiedziała Salai.

- Ej… - zaczęła Nowa – Nie chce przeszkadzać – wszyscy skupili wzrok na Nowej – Ale gdzie jest Strange ?

***

Strange biegła po schodach na główny pokład statku.

- Nikt nie będzie zmieniał kursu statku bez mojej wiedzy ! NIKT ! – krzyczała, a załoga rozstępowała się przed nią jak nogi nastolatki przed właścicielem BMW.

Strange dobiegła do steru i już miała się wydrzeć, tak żeby ktoś kto postąpił wbrew jej rozkazom zapamiętał sobie to do końca życia, ale zamiast tego wzięła buntownika na ręce i przytuliła.

- Ciocia ! – krzyczała mała.

- Bananek Se’lai – powiedziała zdziwiona Strange i przerażona perspektywą że musi znaleźć kolejną sypialnie.

***

Na śniadaniu niewiele osób mówiło, niewiele też jadło, większość, albo się powoli przebudzała, albo zasypiała. Nowa szamała swoją czekoladę, Jack zajadał się nerkami, a Ins rozłożona na krześle chrapała w najlepsze . Salai niebezpiecznie zbliżała się z czarnym, permanentnym markerem do jej twarzy, a Dizzy pokazywał co jej dorysować.

- No więc…. – zaczęła Vellox.

- No więc…. – dopowiedziała Lobo.

- No…. – ciągnął dalej Serek.

- Dziś dopływamy na wyspę – powiedziała Strange popijając swoją kawę.

Wszyscy spojrzeli na nią ze zdziwieniem.

- To my w ogóle mamy jakiś określony cel ?! – zapytał Dizzy.

- Jakbyś nie pamiętał, spaliłeś książkę o tym celu – powiedziała Strange i spojrzała się groźnie na Dizziego.

- A właściwie to po co tam płyniemy ? – zapytał Banan, próbując dosięgnąć proszków swojej cioci, schowanych za jej dekoltem.

- Ja będę szukać pewnych ziół, a wy mi w tym pomożecie – powiedziała Strange odsuwając rękę siostrzenicy od swoich piersi. Wszyscy jęknęli.

– No co ? – zapytała zdziwiona Strange, mając nadzieje że jęknięcie nie dotyczyło odsłonięcia większej części jej dekoltu.

- Strange… nie wiem jak ci to powiedzieć – zaczęła Ins.

- Ale pomaganie tobie, zazwyczaj nie kończy się dobrze – dokończył za nią Jack.

- Oj dajcie spokój, to tylko chodzenie po wyspie i szukanie roślinki, co złego może się  stać ?

                ***

- Nie ruszajcie się ! Zaraz wróci Jack z liną ! – krzyczała Strange do Vellox i Serka, którzy wisieli nad przepaścią.

- Strange !  - krzyczała Vellox – Jak umrę to cię zabije !

- A ja jestem ci wdzięczny ! – krzyknął Serek obejmując Vellox mocniej w pasie żeby „nie spadła”.

- Strange mam linę ! – krzyczał Jack biegnąc z zielonym sznurem w stronę assassynki. Bezoki zrzucił linę której chwycił się Serek i zaczął wciągać się na górę.

- Jack.. bo… - zaczęła piratka.

- Strange nie teraz ! Jestem zajęty ! – powiedział nadal starając się utrzymać linę.

- Emm… Ale…

- Nie teraz ! – powiedział i wyciągnął Serka i Vellox z przepaści, zarzucając sobie linę na barki.

- Może się jeszcze przydać…. No… to co chciałaś…. ?

- Jack to nie jest lina….

Na barku Jacka rozległo się syczenie wściekłego węża, a zaraz potem przeraźliwy krzyk Bezokiego.

- ….to wąż – dokończyła Strange.

Jack padł na ziemie sztywny, poruszając tylko gałkami ocznymi, które co chwila obracały się, wyrażając przez to wściekłość i strach. Nagle nadbiegła Ins.

- Co tu się stało ?!

- Jacka ugryzł jeden z twoich kolegów – powiedział Serek.

- Trzeba wyssać jad ! – powiedziała Vellox.

- A gdzie go ugryzł – zapytała Ins.

Strange słysząc pytanie podeszła do nieruchomego ciała Jacka i spojrzała na jego szyje.

- Wbił mu się dokładnie w tętnice…. – powiedziała.

- Strange ! Proszek ! – krzyknęła Ins.

- Najpierw trzeba wyssać ten jad. Ja nie będę ssała ! – powiedziała Strange.

- Ja też nie – powiedziała Vellox.

- Ani ja – dodał Serek, po czym wszyscy spojrzeli  na Ins.

Ins, przewracając oczami wyssała z Jacka jad i wypluła z niesmakiem. Niestety Jack nadal nie wstawał, ale widać było po oczach że mu ulżyło.

- Nic mu nie będzie, nie ma sensu marnować proszku, zanieśmy go na statek.

***

- Wiesz w ogóle czego szukamy ? – zapytała Nowa Dizziego, który prowadził ją, Salai, Bananka i Lobo w gęstwinę.

- Emmm… tejjj…. Jakiejś tam… i ten.. – powiedział Dizzy, nadal tnąc liście, aby zrobić przejście sobie i dziewczynom.

- Arqctula Enamonus – powiedziała Lobo, cytując Strange.

- No właśnie ! – krzyknął Dizzy – wiedziałem.

Salai pilnowała Bananka i co jakiś czas zdejmowała ją z drzewa, głazu, grzbietu wielkiego niedźwiedzia i takich tam…

- Czemu to ja mam się nią zajmować ?! – krzyczała Salai.

- Bo gdy ustalaliśmy kto będzie miał, jaką role w grupie, ty byłaś zajęta dorysowywaniem tego – powiedziała Lobo i wskazała na markerowe wąsy Nowej.

- Ale przyznasz, że wyszły mi genialnie – powiedziała Salai.

- Dziewczyny ! – krzyknął zachwycony Dizzy – znalazłem coś !

Dizzy wziął do ręki czerwony kwiat z pomarańczowymi liśćmi, wyrwał go i pokazał Nowej, która natychmiast zatkała sobie nos.

- Dizzy, to chyba nie to… - powiedziała Nowa dusząc się smrodem.

- Niby dlaczego ? – powiedział Dizzy nie zwracając uwagi na kaszlące dziewczyny.

- Po pierwsze – zaczęła Lobo nadal kaszląc – o ile wiem kwiat miał być niebieski….

- A po drugie – zaczęła kończyć Salai – gdyby tak śmierdział, Strange dałaby nam zatyczki do nosa.

- Jak możesz tego nie czuć ? – zapytał Banan zakrywając nos i usta dłonią.

- Nie wiem, ale moje skarpetki chyba pachną gorzej od tego, więc nie wiem co wam przeszkadza ? – powiedział Dizzy.

- Twoje… skarpetki ? – zapytała Nowa z przerażeniem w oczach.

- Mhm – odpowiedział Dizzy i zdjął buty, a potem skarpetki. Podetknął dziewczynom swoje skarpety, a one …. Po prostu padły, ale nie wiem czy z braku tlenu, czy z wrażenia.

***

Już po całej akcji poszukiwawczej, wszyscy zebrali się w salonie na statku. Niestety nikt nic nie znalazł, a dwie osoby musiały zostać przez resztę podróży na pokładzie, a konkretnie  : Jack, który po ugryzieniu, nadal nie może się ruszać i Salai, ponieważ zatoki tak dobrze przeczyszczone przez dragi doprowadziły smród skarpet Dizziego, trochę za daleko.

- Więc co robimy ? – zapytała Vellox.

- Idziemy szukać dalej….. przy okazji musimy znaleźć zioło które ich wybudzi… - odpowiedziała Strange.

- Chyba najpierw znaleźć zioło które ich wybudzi, a potem to twoje ? – powiedział Serek

- Tak..tak… to właśnie powiedziałam…

***

- Tu są tylko chaszcze i ziemia ! – denerwował się Serek – Jestem zmęczony, głodny i od 2 godzin nie dotykałem Vellox !

- I nie dotkniesz – powiedziała Vellox siedzą na ramionach Lobo, która ją niosła.

Strange poczuła że coś ją ciągnie za jej piracki płaszcz.

- Straaaangeee……. – powiedziała Nowa.

- Coś się stało ? – zapytała piratka.

- Łapki mnie bolą, wracajmy – prosiła Nowa, a Strange wzięła ją na ręce.

- Jestem za – dodała Ins.

- Ja też – powiedział Dizzy.

- Tylko że jest mały problem….  – powiedziała Strange – …Nie pamiętam drogi powrotnej.

Tak nasi bohaterowie, ledwo zipiąc, potykając się i w przypadku Serka, próbując pocałować Vellox, szukali schronienia na resztę nocy. Jednak w tak wielkiej puszczy trudno znaleźć własne nogi na ziemi, a co dopiero jakiś nocleg.

- Co do….. ? – zaczęła Ins – Ej ! Tam jest światło !

Wszyscy pobiegli w stronę światła, …….spokojnie jeszcze nie umarli. Na polanie stał mały drewniany domek do którego weszła cała spółka. Oglądali obrazy, kolekcje książek Sherlocka Holmes’a i obśliniony gryzak.

- Kto mógłby mieszkać w takiej ruderze ? – powiedział Serek.

- Co racja to racja – powiedziała Lobo – kompletny burdel.

- No nic musimy tu przenocować – powiedziała Strange – gdzie jest Nowa ?

Z skrzynki wydobyło się bardzo….bardzo cichutkie pukanie. Piratka otworzyła wieko po czym zobaczyła małą kotkę.

- No bo… tu była czekolada…. A ja…..nie lubie…..przeszkadzać…no i….. nie bij….. – wyjąkała Nowa.

Serek zatrzasnął wieko skrzyni i zamknął na klucz.

- No co ? Przeżyje, ma czekoladę – powiedział.

Po tym zaczęła się bitwa o łóżko, wszyscy rzucili się na siebie i zaczęli okładać, aby nie musieć spać na podłodze, a ze skrzyni wydobywało się cichutkie mruczenie. Podczas całej przepychanki coś spadło na głowę Serka.

- Ałłł….. – wyjąkał – Strange ? Nie miałaś przypadkiem jakiegoś tarzana jako chłopaka ?

- Nie, dlaczego pytasz ? – powiedziała nadal próbując odkleić Banana od Jacka.

- Wszystkim dajesz swoje fotki z buziakiem ze szminki ? – zapytał Serek i pokazał Strange fotografie.

- Co do…. – zdziwiona puściła Hajsik, która znowu zaczęła nawalać Jacka.

- Nie przypominam sobie żebym kiedykolwiek coś takiego, komukolwiek dawała…. – powiedziała, po czym przewróciła się ponieważ wpadła na nią wściekła Salai.

Strange wyciągnęła swój rewolwer i strzeliła parę razy w sufit po czym jego część wylądowała na głowie Serka, który padł od uderzenia.

- Wybacz braciszku…. A teraz słuchać – zaczęła Strange – Dziewczyny śpią na łóżku, a faceci na podłodze, ale dostają poduszki,  jasne ?

- Czemu to dziewczyny mają leżeć na łóżku ? – zapytał Dizzy.

- Bo ja tak mówię – powiedziała Strange celując z rewolweru w Dizziego.

-Ok, ok, ok… - powiedział Dizzy.

- No i chyba dlatego że jest nas więcej nie ? – zagadała Lobo.

- Aaaa tak, to też

Wszyscy położyli się spać, każdy miał wspaniały sen, niestety w niektórych przypadkach, możne było domyśleć się o czym śni dana osoba, patrz: Serek, a u niektórych było dość trudne stwierdzić czy jeszcze żyją, patrz: cała reszta. Ale w końcu przyszedł czas pobudki, ale gdy budzi cię potężne ryczenie dzikiego kota, możesz przebudzić się od razu.

- Łoooosz……. – zaczęła Ins.

- Nie ruszajcie się powiedziała Lobo.

Strange stała przy skrzyni i przypomniała sobie że ktoś tam siedzi. Otworzyła wieko i już chciała wyciągnąć Nową, ale… nie znalazła jej…. Tylko papierki po czekoladzie.

- Nowa zniknęła – powiedziała Strange przez zaciśnięte zęby, nie spuszczając wzroku z zwierzęcia.

- Mike siad ! – krzyknął dziecięcy głosik.

Potężne zwierzę tylko pokręciło głową i usiadło tak, że cały pokój podskoczył.

- Hajsik ! – krzyknęła Vellox do Bananka.

- Mamo mogę go zatrzymać – powiedział Bananek zsiadając z nowego przyjaciela.

- NIE ! – krzyknęła Vellox.

- No ale…

- NIE !!!! – odkrzyknęła cała reszta.

- Vellox, kotku jeszcze momencik – powiedział Serek nadal śpiąc.

- Wy…..wy nic nie słyszeliście – powiedziała zarumieniona Vellox.

- Jaaaasssneee – powiedział z uśmiechem Dizzy.

Strange kopniakiem obudziła Serka i zaczęła szukać Noworocznej, nagle zdała sobie sprawę gdzie może być mała kotka. Piratka podeszła do szafek w kuchni, znajdującej się po przeciwnej stronie pokoju, otworzyła szafkę i znalazła małe ciałko zawinięte w koc i papierki po czekoladzie. Lobo podniosła śpiącą jeszcze Noworoczną.

- Chyba powinniśmy się zbierać… - powiedział Dizzy.

- Czekajcie.. – powiedziała Strange i poszperała głębiej w szafce – Mam !

- Co masz – zapytał zaspany Serek.

- Zioło które obudzi Salai i Jacka ! – krzyczała szczęśliwa Strange.

Za domem rozległo się ryczenie trochę większego zwierzaka niż tego co siedziało z nimi teraz w pokoju, a malutkie to ono nie było.

- Zbieramy się – powiedziała Strange i wywaliła drzwi kopniakiem.

Po 2 może 3 godzinach, nasi bohaterzy znów znaleźli się na statku, gubiąc przy tym Hajsik jakieś 8 razy, która biegała to za motylami to za 8 metrowymi drapieżnikami z długimi kolcami i ostrymi zębami. Strange zdążyła zrobić napar, który obudził Jacka i Salai. Później wszyscy… no… prawie wszyscy.

- Widział ktoś Wyjce i Mata ? – zapytała Ins.

Każdy kręcił głową, albo po prostu mówił „Nie”. Nagle zza pleców Strange rozległo się szczekanie 2 radosnych wilkołaczych szczeniaczków…..

CDN

Advertisement