- Że niby gdzie ? – zapytał Dizzy, a Strange podała mu książkę, którą…. wrzucił do kominka.
- Dizzy ! – krzyknęła Strange z oburzeniem.
- No co ? Myślałem że to mój stosik z książkami do przeczytania… - powiedział po czym zapatrzył się w popiół – Momencik….. to jest mój stosik z książkami do przeczytania.
Strange zrobiła urażoną minę, po czym zaczęła opowiadać.
- Na Arkadii byłam ostatni raz gdy razem z moim tatą odkrywaliśmy nowe miejsca, miałam 6 może 7 lat. Ta wyspa zapadła mi w pamięć najbardziej, niezwykła fauna i flora, czysta woda i prawie zawsze bezchmurne niebo. No i nie wiem czy wam opowiadałam, ale to właśnie tam zaczęłam robić proszki i… - Strange zobaczyła że reszta zaczęła już przysypać, więc podeszła do swojego pianina i nacisnęła dłońmi byle jakie klawisze, najmocniej jak umiała. Dźwięk fałszu obudził wszystkich, oprócz Lobo, która myślała że siedząca obok niej Wyjca to budzik i próbowała wyłączyć go naciskając na jej nos.
- W skrócie, płyniemy po rośliny do proszków, coś do żarcia i jakiegoś zwierzaka dla mnie – powiedziała Strange w skrócie.
- Nie mogłaś tak od razu ? – zapytał Serek.
Piratka spojrzała na brata groźnym wzrokiem, a ten natychmiast zamilkł.
- Wiecie chyba jest już dość późno… - zaczęła Noworoczna i zakryła dłonią ziewnięcie.
- Nowa ma racje powinniśmy się położyć – dokończyła Wyjca i zaczęła zbierać się do wyjścia, a za jej przykładem cała reszta.
- Ins jeśli chcesz możesz zostać na statku – powiedziała Strange, przecierając oczy ze zmęczenia.
- Naprawdę ?! To ekstra ! Tylko gdzie mogę spać ?
- Hmm…
Strange zaprowadziła Ins do nie dużego, za to świetnie wyposażonego pokoiku.
- Kiedyś tu spała moja siostra, ale jej już nie ma więc.. chyba możesz tu zostać…nie przeszkadza ci to ?
- Nie, jest bombowo ! powiedziała patrząc na gitare elektryczną.
- No to git, weź ten proszek i połóż się spać, jutro rano pobudka – powiedziała Strange i wyszła.
- Jasnee…
Ins otworzyła malutki woreczek i połknęła jego zawartość, był słodki w smaku. Zanim mrugnęła już stała w swoim ludzko – demono – anielim ciele.
- Mała drzemka nikomu nie zaszkodzi – powiedziała po czym z hukiem skoczyła na łóżko i zasnęła.
***
Rano Vellox obudziło miłe smyranie za jej kocimi uszami.
- Wstajemy - powiedziała Strange i wyszła z pokoju.
Na łóżku obok Lobo przeciągała się by rozluźnić mięśnie.
- Ładny dzionek co ? – powiedziała Lobo i wstała.
***
Serek i Jack spokojnie spali w swojej kajucie gdy nagle jedno wielkie JEB! Wywaliło ich z łóżek.
- Wstajemy panowie – powiedziała Strange patrząc na swój odcisk buta na drzwiach – Serio ma takie małe stopy ?
- Strange ! Nie mogłaś nas szturchnąć, albo przynajmniej powiedzieć trochę głośniej ?! – marudził Jack zbierając się z podłogi.
- Chrapałeś tak że zastanawiałam się czy to cię obudzi – powiedziała Strange i wyszła.
***
Rano wszyscy stawili się na zbiórce, chłopcy zaspani, dziewczyny trochę mniej.
- Strange czemu budzisz nas tak wcześnie ? – zapytała Vellox masując swój ogon.
- Na statku nie ma obijania się, czeka nas dziś mnóstwo pracy – powiedziała Strange, a wszyscy wytrzeszczali na nią oczy.
- Że niby mamy pracować ?! – zapytał Mat ze złością
- Sami się wpakowaliście na statek – odparła Strange i zaczęło się jęczenie ludzi – No spokojnie, będziecie tylko pomagać, godzina…może dwie, a reszta dnia dla was.
- A ty co będziesz robić ? – zapytał Serek.
- Muszę pilnować kursu dzień i noc, sprawdzać czy niczego nie zabrakło, trzymać załogę w dyscyplinie…
- Dobra, dobra wiemy – powiedział Dizzy.
- Wszystkiego dowiecie się po śniadaniu – powiedziała piratka.
Wszyscy zacierali ręce i oblizywali się na myśl o śniadaniu. Co jak co, ale wiedzieli że Strange, nawet jak na piratkę, nie tknie niczego czego nie uważa za dość dobre. Na półmiskach w jadalni można było znaleźć wszystko : od mięs do jajek, od szynek po sery, od warzyw do owoców, od naleśników po ryby. Wszyscy jedli z nieudawanym apetytem, a gdy było już po śniadaniu reszta załogi zabrała naczynia.
- Ekhem… więc Strange ? Przydzieliłaś dla nas jakieś zadania ? – zapytał Mat wyrywając Strange z myślach o naleśnikach z czekoladą.
- Amm tak… A więc..
- Mogę zająć bocianie gniazdo ? – szczeknęła Wyjca z entuzjazmem
- Wszystko po kolei najpierw Lobo i Ins…
- To mogę na to bocianie gniazdo ? – znowu szczek.
- Ekhem… tak jak mówiłam Lobo i Ins zostają przy….
- Ale mogę ? – kolejne szczeknięcie.
- Ekhem… dziewczyny wy pilnujecie steru.. natomiast Serek i Jack… - powiedziała Strange już lekko zniecierpliwiona.
- No ale mogę ? – kolejne.
- Wy zajmiecie się…
- Mogę ? – kolejne.
- … sprawdzaniem zapasów….
- No to mogę ?
- Tak Wyjca ! Ty z Matem będziecie na bocianim gnieździe – po tych słowach Wyjca złapała Mata za rękę i razem wybiegli z Sali przy czym Wyjca piszczała z radości, a Mat nie mógł wymówić ani słowa.
- Ehh… Dobrze...Nowa, Vellox wy macie co jakiś czas zaglądać przez burte i zawadomić mnie jeżeli zobaczycie coś podejrzanego
- Jasne – powiedziała Vellox, a Nowa przytaknęła głową.
- A ja ? –zapytał Dizzy
- Ty pójdziesz do biblioteki i znajdziesz mi nową książkę o Arkadii.
- Nadal jesteś o to zła ? – zapyał Dizzy po czym dostał w twarz cukierniczką.
- Nadal – powiedziała Strange i zagoniła wszystkich do roboty.
***
Po południu Strange wyszła zobaczyć jak sobie radzą jej przyjaciele, zamierzała iść najpierw do Ins i Lobo, ale nagle przed nią na twarz upadł Mat, prawdopodobnie z bocianiego gniazda.
- Mat nic ci nie jest ?! – krzyknęła Wyjca z góry
Strange spojrzała w dół na Mata i obróciła jego głowę butem, tak żeby mogła zobaczyć jego twarz. Pokazała Wyjcy kciuk w górę, ale odchodząc pokręciła głową i wzdrygnęła się na myśl o tym co było kiedyś twarzą jej przyjaciela.
***
- Jak sobie radzicie dziewczyny ? – zapytała Strange podchodząc do Ins i Lobo.
- Świetnie – powiedziała Lobo z wymuszonym uśmiechem łapiąc się za głowę.
- Tak jest…. Naprawdę super.. – dodała Ins także sztucznie się szczerząc.
- Wszystko w porządku ? – zapytała Strange.
- Tak pewnie! Czemu pytasz ? – zapytała Lobo.
- Po pierwsze… szczerzycie się tak jakby ktoś wam usztywnił usta…
- A too… po prostu lubimy się uśmiechać… - powiedziała Ins.
- A po drugie… nie wiem czy wiecie, ale ster jest po.. drugiej stronie statku – powiedziała Strange wskazując na miejsce gdzie w tym momencie powinny stać Ins i Lobo, a dziewczyny migiem pobiegły na drugi koniec statku.
***
Strange właśnie weszła pod pokład gdy wyskoczył na nią Serek.
-Sis ! Help !
- Co się stało ? – zapytała zaskoczona Strange.
- Jack zniknął !
- Że jak ?! Przecież on miał cię pilnować !
- Nie wiem chodziliśmy przy beczkach i on nagle…….czekaj, czekaj CO ?!
- Nie ważne, musimy go znaleźć – powiedziała Strange i weszła do sali z beczkami.
- Uważasz że nie dam sobie rady ?! – powiedział Serek idąc za siostrą.
Strange zaczęła przeszukiwać beczki jedna po drugiej.
- Nie no powiedz szczerze, może się nie nadaje !
- Wiem ! Beczka z nerkami ! – powiedziała Strange i pobiegła w drugą stronę.
- Czy ty mnie w ogóle słuchasz ?!
- No nie !...
- Zauważyłem że nie.
- Tu też go nie ma ? To już nie mam pojęcia gdzie może być.
Nagle w beczce obok coś zadrżało, Strange odsłoniła pokrywe i ujrzała naćpanego Jacka.
- Ziaram joło ! Uhuuu ! – krzyknął Jack
Serek i Strange stali chwile próbując nie udusić się ze śmiechu, po czym Serek pomógł Jackowi wyjść.
- Strange odwróć się – powiedział Serek.
- Dlacze… - powiedziała Strange i natychmiast się odwróciła zarumieniona, Jack miał na sobie tylko bokserki.
Gdy Serek dał Jackowi ciuchy żeby się ubrał Strange powąchała zawartość beczki.
- Opium..
- Kiedy się…. Odećpa ? – zapytał Serek.
- Jaka ćma – zapytał Jack.
- Nie wiem – powiedziała Strange starając się zachować poważną minę, najwidoczniej pomylił beczkę nerek z beczką opium.
- Nie masz jakiegoś proszku ?
- Niestety nie, na kaca też nie mam…hmm…ale dzięki za pomysł – powiedziała Strange kierując się w stronę wyjścia.
- A co z nim ?! – krzyknął za nią Serek.
- A właśnie, masz nowe zadanie, zaopiekuj się nim dopóki nie wytrzeźwieje.
***
Vellox stała przy kajucie Nowej i nagle zauważyła nadchodzącą Strange.
- Vellox ? Dlaczego nie wejdziesz ? – zapytała Strange, ale natychmiast poznała odpowiedź. Z pokoju wydobywały się jęki Dizziego i cichy głosik Nowej.
- Głębiej.. no postaraj się.
- Wolę nie wiedzieć co tam się dzieje – powiedziała Vellox.
Strange nacisnęła powoli nacisnęła na klamkę, a Vellox weszła za nią.
-Nowa ? – zapytała zdziwiona piratka.
- O, cześć Strange – odpowiedziała Nowa.
Dizzy leżał pod wielką kupą ubrań, książek, koców i czekolady i najwidoczniej jęczał przez ciężar przygniatających go rzeczy, a Nowa stała za nim kierując.
- Mówię ci że musi być tam głębiej !
Dizzy wylazł spod sterty ubrań z kocykiem w dłoni.
- To ten ? – zapytał zdyszany.
- Nie – Powiedziała Nowa patrząc ze złością na Dizziego, który znowu jęknął.
- Miał być Granatowy w niebiekie, a ten jest niebieski w granatowe !
Vellox podeszła do łóżka Nowej i podniosła poduszkę, pod którą leżał koc.
- A to nie ten ? – zapytała.
- TAK ! – powiedziała Nowa i podbiegła do Vellox tuląc ją i koc jednocześnie.
***
Wieczorem wszyscy zmęczeni zebrali się w sali hazardowej, którą Strange przerobiła na salon z telewizorem kanapami, lodówką z piciem i stołem z frytkami i hot-dogami.
- Moje nogi… -jęczała Lobo.
- Moje głowa – jęczał Jack.
- Moja twarz… - jęczał Mat przykładając woreczek z lodem do twarzy.
- Moje wszystko… - jęczał Dizzy ze łzami w oczach.
Nagle weszła Strange z skrzynką, a wszyscy schowali się za kanapami i fotelami trzymając poduszki, jako amunicje.
- Żadnej roboty – krzyczał Serek.
- Nie przyszłam zagonić was do roboty – powiedziała Strange z uśmiechem.
- A po co ? – zapytała podejrzliwie Ins.
Strange wyciągnęła ze skrzynki dwie butelki piwa i pokazała reszcie.
- IMPREZA !
CDN