W POPRZEDNIEJ CZĘŚCI:
- Co? O czym ty… – zaczęła Pinia, jednak w tym samym momencie drzwi od salonu otworzyły się z hukiem i do pomieszczenia wparowała Ins z butelką wiśniówki w dłoni.
- Buuuyaaa! – wrzasnęła i rozpromieniona wyciągnęła ręce do przyjaciół – Kto chce darmowego huga?
…
- Śmieć? – spytali wszyscy chórem
- Tak. Gdzie jest Jeff? – spytała Jane.
Trzymała w ręku długi nóż, którym mierzyła we wszystkich. Jeff potrzebował chwili, żeby zrozumieć o co chodzi. Dopiero wtedy szybko czmychnął pod stół.
…
W tym samym momencie do domu Nieogarniętej wpadł Kemsyt, Serek, Master, Dizzy, Painto i Rzymek, robiąc wielką rozpierduchę w przedpokoju. Wbiegając do salonu, wpadli na Jane i Jeffa. Ostatecznie wszyscy wylądowali na podłodze. Jeff wykorzystał sytuację i schował się za Wyjcę, która właśnie kończyła pić wiśniówkę Ins. Jane zamierzała skoczyć na Jeffa, ale przeszkodził jej Kemsyt.
- Jane, zaczekaj – powiedział szybko – Musimy wam coś powiedzieć. To bardzo ważne.
…
- Ej! Nasi przyjaciele zostali porwani! – krzyknął Rzymek.
W tym momencie w pokoju zapanowała całkowita cisza. Wszyscy byli zszokowani tą informacją. Żaden z ich przyjaciół nie odszedłby tak sobie. Musiało się stać coś złego.
- Ej, Dizzy… - przerwało ciszę Krzesło the Killer – Wiesz czemu chińczycy mają skośne oczy?
- Dlaczego? – spytał zdziwiony Dizzy.
- Bo się na ciebie patrzyli.
PORWANI? CZ II
Deszcz cichutko uderzał o parapet za oknem. Niebo przesłoniły ciemne chmury. Wszyscy siedzieli w salonie Sweet. Cisza była tak gęsta, że wydawało się, iż można ją kroić nożem. Od czasu do czasu przerywał ją głośny huk zwiastujący burzę.
Rzymek uparcie wpatrywał się w Wyjcę, która dopiero po chwili zorientowała się, że ktoś cały czas śledzi ją wzrokiem. Spojrzała więc na Rzymka i zmrużyła oczy.
- Co się tak gapisz, jak dupa na sedes? - spytała.
Jane właśnie dłubała nożem w stole, a Salai przyglądała się wyrytemu napisowi „Chrzanić Jeffa”. Dizzy starał się zebrać kawałki lustra, które wcześniej rozbił Serek. Nowa wciąż była wtulona w kocyk, a Ins co chwila przechylała pustą już butelkę po wiśniówce w nadziei, że chociaż odrobinka płynu trafi do jej gardła (wut).
- Nie wierzę! – wrzasnął Jeff.
Chłopak siedział w drugim końcu salonu, chciał być jak najdalej od Jane. Wciąż miał zły humor i nie wyglądało na to, by wkrótce się zmienił.
- Dlaczego, do cholery, przez tą burzę nie mogę oglądać telewizji? Brak sygnału. Brak cholernego sygnału zniszczył mi dzień.
- A nie powinieneś się bardziej przejmować tym, że porwali naszych przyjaciół? – spytała Pinia – Brak telewizora to nie znowu koniec świata.
- Nie koniec świata? – spytał rozwścieczony Jeff – Boże! Z kim ja dzielę to pomieszczenie? Czy nikt nie rozumie moich potrzeb? – krzyknął i wstał z ziemi, wymachując nożem – Co ja tu jeszcze robię? Powinienem właśnie usypiać jakiegoś dzieciaka, który za dużo zjadł jajecznicy na kolację, albo wycinać uśmiech temu staruchowi, który codziennie ględzi, że ładnie dziś wyglądam. Albo…
- Cicho – powiedziała ED.
- Idź spać.
- Chyba twoje umiejętności ripostowania grają z tobą w chowanego. Przestań wreszcie narzekać i zacznij myśleć.
- Ale kiedy nie mogę.
- To widać – mruknął Marcus.
Marta spojrzała na niego kątem oka. Chłopak wciąż miał na szyi zawiązany metalowy łańcuch, więc dziewczyna pociągnęła za niego z całej siły.
- Nie bądź upierdliwy – powiedziała.
W pokoju znowu zaległa cisza. Nawet dźwięk deszczu wydawał się być cichszy niż wcześniej, co niezmiernie denerwowało Jeffa. Wciąż nie mógł się pogodzić z brakiem telewizji.
- No nie no! – krzyknął rozdrażniony – Nie wytrzymam tego już…
Jego słowa przerwał dźwięk rozbitego szkła. Po chwili do salonu przez okno wleciała Vellox.
- Oh, świetnie – mruknęła Sweet – Będę musiała naprawiać okno.
Vellox z impetem wpadła na stół, na który przed chwilą leżała miska z chrupkami, którą przyniósł Jeff. Mebel po spotkaniu z dziewczyną roztrzaskał się na kawałki.
- No i jeszcze stół – dodała Sweet.
- Ludzie! – krzyknęła Vellox – Dostałam wiadomość, co się dzieje?
- Postacie z creepypast zniknęły – sprostował Kemsyt.
- Jak to?
- Nie wiemy. Nie mamy żadnych poszlak, gdzie mogliby się znajdować. Z tego co wiem tylko Jane, Marcus i Jeff nie zostali schwytani – powiedział Master.
- O, to niedobrze. A gdzie reszta?
W tym samym momencie do pokoju wpadł Speedy, rozpierdzielając tym samym drzwi od salonu. Sweet zmrużyła oczy, sapnęła i wyciągnęła mały notesik, w którym zapisała kolejne straty.
- Słuchajcie! – krzyknął – Wiem jak możemy ich odzyskać!
- Jak? – spytali wszyscy chórem.
- Zadzwonimy do takiego jednego gościa i się z nim spotkamy.
- Po jaką choinkę? – spytała Madzia.
- Bo ona ma pewne informacje, które mogą na pomóc?
- Jak zwykły gość, który nic nie wie o naszym istnieniu może nam pomóc? – krzyknął Jeff.
Ins wstała i podeszła do chłopaka. Spojrzała mu głęboko w oczy. Przez chwilę tak stali w ciszy. Wtedy Ins uśmiechnęła się i spytała się:
- Jak to jest nie musieć mrugać?
- Co? – spytał zdezorientowany morderca.
- A oczy ci nie wysychają? – bełkotała.
- Ach… - mruknęła Nieogarnięta – Za dużo wiśniówki…
Podeszła do swojej przyjaciółki i pociągnęła ją za ramię. Ta bez oporu poszła za Nieogarniętą i usiadła na kanapie obok Jane.
- Jane! – krzyknęła – Powiedz mi, jak to jest stracić wszystko i uganiać się za jednym facetem?
- Hę?
- No – wyszeptała Ins i szturchnęła koleżankę łokciem – Wiemy, że Jeff ci się podoba. Cały czas go śledzisz i ścigasz, ale jeszcze go nie zabiłaś.
- O czym ty mówisz?
- Jane kocha Jeffa! Jane kocha Jeffa!
Wszyscy patrzyli na roześmianą dziewczynę. Jane poczuła, że się rumieni, jednak Ne dała po sobie niczego poznać. W tym samym momencie Ins wstała z kanapy i poczłapała do Jeffa. Zarzuciła mu ręce na szyję i powiedziała:
- Ach… Jeff! Jane za tobą szaleje. Nie zmarnuj tego. Będziecie mieć wspaniałą przyszłość. Uwierz mi. Wyobraź to sobie. Ty, Jane i wasze dzieci. To piękne!
Jeff stał zdziwiony w miejscu. Po chwili wybełkotał jakieś bluźnierstwa i starał się odepchnąć Ins. Ta jednak nadal go przytulała.
- Ins! Ins! Puszczaj mnie! Puść mnie albo cię uśpię!
- O Jeffuś… Wstydzisz się miłości? Może powiedz co czujesz do Jane?
- Do… Do Jane? – wymamrotał – Ja… Nic nie czuję. To… To mój wróg! A teraz mnie puszczaj!
Ins puściła Jeffa i zatoczyła koło na środku salonu.
- Jeff kocha Jane! Jeff kocha Jane! A Jane kocha Jeffa!
Jeff poczerwieniał ze złości. Sięgnął po swój nóż i zaczął się zbliżać do Insanity. Ta jednak nic sobie z tego nie robiła. Nadal śpiewała i tańczyła.
- Idź spać! – Krzyknął rozwścieczony i wycelował nóż w jej stronę.
W tym samym momencie między nim a Ins stanęła Sweet. Mierzyła Jeffa wzrokiem. Ten niepewnie odwzajemniał jej spojrzenie.
- Zwariowałeś? – spytała.
- Ja? Ja zwariowałem?
- Tak. Chcesz uśpić Ins? Czy ciebie do reszty już pogięło?
- Ale kiedy… No patrz co ona robi!
- Jeff kocha Jane! Jane kocha Jeffa! Będą dzieci! – krzyczała Ins.
- Zostaw to mi, OK?
Sweet podeszła powoli do Ins i złapała ją za rękę.
- Insuś – zapiszczała – może pokażesz mi piekło? I odwiedzimy twojego tatusia?
- Tak! – krzyknęła Ins – To świetny plan! Chodźmy!
Na środku salonu rozbłysło czerwone światło. Po chwili jego miejsce zajął ogień. Sweet i Ins poczłapały do płomienia i zniknęły. Brama do piekieł zamknęła się.
Wszyscy stali zdziwieni i patrzyli się to na Jeffa to na Jane. Po chwili słychać było głośny śmiech, który sprawił, że nawet ED podskoczyła z przerażenia.
- No, no, no Jeff – zaąmiał się Serek – Widzę, że już sobie znalazłeś dziewczynę.
- Co? Nieprawda! Ja… - zaciął się Jeff – Ja nie mam dziewczyny! I w ogóle to żadna dziewczyna mi się nie podoba.
- Ha, gey! – krzyknęło Krzesło the Killer.
- Zamknij się! – wrzasnął morderca.
- Hey! Ludzie! – krzyknęła Marta – czy tylko mnie ciekawi, gdzie są nasi przyjaciele? Speedy, możesz powiedzieć, co to za koleś, co ma nam pomóc? I jak go znajdziemy?
- Zabierze nas do niego Touch. Już mu powiedziałem, powinien być za godzinę.
- A kto nam pomoże?
- Homicidal Liu.